Ryby w occie to pyszna przystawka lub pomysł na kolację. Świetnie sprawdzą się także jako imprezowa przekąska. Cały smak dania gwarantuje zalewa octowa do ryb, dlatego warto zrobić ją według sprawdzonego przepisu. Kluczem do sukcesu jest duża ilość przypraw i odpowiedni balans octu, cukru i soli. Zobaczcie, jak zrobić dobrą marynatę do ryby.
Haczyk #12 do sucharkanić - Trico UNI 17/0tułów- CzaplaSkrzydełka- CDCJeżynka- gryzli kogut genetykProsta i wspaniała niezatapialna mucha na ciepłe dni i wie
Jednak w tym przypadku musisz najpierw zrobić sos. Aby to zrobić będziesz potrzebował: 500 gramów koncentratu pomidorowego; 2-3 duże cebule; 300 gramów marchwi; sól, pieprz i przyprawy do smaku; 300 ml wody. Cebule i marchewkę należy pokroić na małe kostki i smażyć na patelni. Po złocistej skórce dodać pomidorową pastę i wodę.
Tego, jak się dana ryba zachowa, jaki przebieg będzie miał nasz hol, nie da się przewidzieć. Jedyna rada jest zawsze aktualna: nie pozwolić rybie wypocząć, zmusić ją do ciągłego ruchu, aż do utraty sił. Tylko wtedy można liczyć na udane lądowanie ryby. Niestety, a może i na szczęście, nie zawsze udaje się nam pokonać rybę.
Takie konstrukcje można kupić w sklepie lub zrobić samemu. Wygląda to trochę jak lampa z abażurem, gdzie zamiast żarówki jest czarna powierzchnia kuli. Zwalczanie owadów tylko na pewnym obszarze (np. w mieszkaniu) jest dużo łatwiejsze. Wystarczy założyć na okno siatkę lub ekran z drobną siateczką.
Moskitiery są bardzo skuteczne, ale owady dostają się czasem do mieszkania także inną drogą (np. wraz z zakupami, przez wywietrzniki). Lep na muchy. Kiedy tylko je zauważymy, zastosujmy specjalne lepy na muchy, dzięki którym owady zostaną szybko wyeliminowane. Nie musimy oczywiście decydować się na mało estetyczne, wiszące taśmy
CRVKxN0. Wachlarz przynęt na ryby słodkowodne jest ogromny. Wypracowały je przecież pokolenia wędkarzy. Z grubsza możemy podzielić przynęty na roślinne lub pochodzenia roślinnego (np. chleb, ziemniaki, groch) i zwierzęce, bądź pochodzenia zwierzęcego .(rosówki, białe robaki, ślimaki, mięso, podroby itp.).Uniwersalną, powiedziałbym tradycyjną, przynętą na prawie wszystkie ryby spokojnego żeru jest dżdżownice, zwana popularnie rosówką, oraz czerwone robaczki kompostowe. Rosówki możemy obecnie kupić w sklepach wędkarskich bądź też zbieramy w nocy, szukając ich w świetle latarki, przede wszystkim w ogrodach, parkach, na pastwiskach i mokrej murawie. Z jakim takim skutkiem można je także wykopać z gruntu. Można też wbić metalowy pręt w murawę i uderzać weń kawałkiem metalu bądź drewna. Dźwięki (a może drgania), które przy tym powstają, są widocznie przykre dla dżdżownic. ponieważ w panicznym strachu uciekają z ziemi na powierzchnię. Niektórzy twierdzą, że odgłosy te przypominają im prawdopodobnie kreta, który wybrał się na polowanie. Wspaniała przynętą na wszystkie ryby są pijawki, zarówno te niewielkie, które zakładamy na haczyki, w pęczki po kilka sztuk, jak i końskie, ogromne, będące przysmakiem dla kleni i jazi, a nawet grubych okoni. Do nader skutecznych przynęt na klenie i jazie zalicza się też latające owady: chrabąszcze. chrząszczyki czerwcowe i jętki. Również chętnie biorą te ryby na larwy chruścików, koniki polne, a klenie nawet na gąsienice i karaluchy. Na duże płocie niezawodne są larwy ochotkowatych, które nie bez trudu trzeba wybierać z dennego mułu. Dorodne klenie mają często apetyt na różnego rodzaju owoce: wiśnie, porzeczki, czereśnie, mirabelki i maliny. Roślinożerne kilkunastokilogramowe amury, które niczym zaprogramowane kosiarki wycinają wszelkie zielsko w każdym zbiorniku wodnym, biorą doskonale na sałatę... i nawet na śliwki z kompotu (również do nęcenia z powodzeniem stosuje się liście sałaty i śliwki). Popularne białe robaki, tj. larwy muchy plujki, niektórzy wędkarze barwią na żółto bądź czerwono. Inni zakładają na haczyk tylko finezyjne „kanapki", np. białego robaczka i ziarno miękkiej pszenicy. Godną polecenia przynętą na liny i węgorze jest ślimak błotniarka oraz mięso małży. Wreszcie kolej na wszelkie pasty, ciasta i kluski. Podaję przepis na tzw. przynętę aromatyczną. 3 łyżki stołowe pszennej mąki, 3 szczypty cukru, szczyptę rozkruszonej wanilii, bądź zapachu waniliowego i łyżeczkę margaryny rozpuszczamy w mleku i mieszamy, aż do uzyskania konsystencji śmietany. Masę wylewamy na spodek, kładziemy watę, którą z wierzchu zalewamy łyżką stołową masy. Po ostygnięciu watę przesączoną ciastem tniemy nożyczkami na drobne kawałki. Niektórzy dodają jeszcze do przynęty odrobine anyżu. Wędkarze „pichcą" rozmaite pasty, w skład których wchodzi przeważnie mąka, ziemniaki, chleb, żółtko, czasem miód. Niekiedy dodaje się jeszcze barwniki spożywcze (żółte i czerwone) oraz cukier i sól do smaku. Do popularnych przynęt roślinnych należy pszenica (zwłaszcza na płocie), pęczak, ziemniaki, groch (na jazie, klenie, leszcze i brzany) oraz płatki owsiane, na które biorą wszelkie ryby słodkowodne. Podane tutaj przepisy na masy zanętowe i rady dotyczące ich stosowania nie wyczerpują absolutnie tematu. Doświadczeni wędkarze mają często swoje własne tajemnice i niechętnie je zdradzają. Na końcowy sukces, który dla wędkarza nieodmiennie oznacza złowienie okazałej ryby, należy uczciwie zapracować. Na pociechę zaś początkującym dodam, że doświadczenie przychodzi w miarę upływu czasu, liczonego w godzinach spędzonych nad wodą.
Zaczęło się niewinnie, pojechałem z kolegami na ryby nad Wisłę do Ochab zaraz poniżej odcinka górskiego, dwóch muszkarzy i dwóch spinningistów, mieliśmy zrobić małe zawody która dwójka skuteczniejsza. Nad wodą okazało sie ze nie mam pudełka z najmniejszymi paprochami, woda była bardzo czysta , do obrotówek ryby nie wychodziły, woblerki były skuteczne ale tylko te najmniejsze 2 cm własnoręcznie wystrugane, kolega spinningista również nie miał małych paprochów więc powoli dałem muszkarzom za wygrane. Po godzinie łowienia muszkarze prowadzili 10 do 3, kiedy zmieniali muszki podszedłem do nich i kilka muszek mnie zaciekawiło, duże puchowce oraz imitacje chrustów, pożyczyłem kilka much , założyłem na troku bocznym czarnego puchowca ze złoto czerwonymi akcentami - podobno od dłuższego czasu się nie sprawdzał / pewnie dlatego mi go dali / ołów podłużny 8 gr. i do wody. Pierwszy przejazd i ... okoń ot taki 25 cm zaliczony. Na następne 10 rzutów 8 ryb , okonie w tym pstrążek około 35 cm, i zaczynamy wygrywać z muszkarzami. Około 20 m powyżej mostu piękne branie szczupak wykonuje salto nad wodą i ani szczupaka ani przynęty. Zakładam drugiego puchowca brązowy z żółtym ogonem z piór marabuta, przy samym brzegu niewielka rynna a nad nią gałęzie, łowię na trok boczny ale z elementami drop shot oraz jerkowania , bawię się przynętą podciągam opuszczam z prądem, okonie biorą jak oszalałe, dochodzą klenie i zabłąkany jaź. Wygraliśmy zdecydowanie z muszkarzami, rybki wróciły do wody, następnym razem znowu dadzą troszkę radości. To był ten pierwszy raz, potem koledzy muszkarze zrobili mi muszki na zamówienie, teraz pewnie żałują już nie udaję im się wygrywać. A może ktoś z was ma podobne doświadczenia, proszę opisać .
... żeby pierwsza nie ugryzła. Każdy kto zaczyna przygodę z muchówką albo zastanawia się nad tym czy spróbować ma na początku mnóstwo pytań i mnóstwo niewiadomych. Czasem doza niepewności jest wystarczająco duża, aby skutecznie zniechęcić do wypróbowania tej metody, przez niektórych uważanej za królową wędkarstwa. Mimo że nie mam jakiegoś wielkiego doświadczenia w muszce postaram się tym, którzy się wahają i nie wiedzą od czego zacząć, przybliżyć trochę tajniki tej metody i kilka spraw technicznych o których każdy początkujący muszkarz wiedzieć powinien bo sam jeszcze niedawno szukałem odpowiedzi na wiele pytań jak również artykułów tym związanych. Cykl artykułów o muszce jaki Wam zaprezentuję absolutnie nie stanowi kompendium wiedzy dla muszkarzy na temat tej metody a kierowany jest do tych, którzy dopiero zaczynają lub zastanawiają się jak zacząć. Co należy wiedzieć na początek: Wędkarstwo muchowe jak każda inna metoda rządzi się swoimi prawami. Tutaj wędkarz ma spore pole do popisu zarówno w metodach jak i taktyce. Generalnie można uznać, że muszka jest dla ludzi aktywnych, lubiących poszukiwać ryb i nowych miejsc, lubiących kontakt z przyrodą i w końcu ceniących sobie spryt i konieczność zdobywania wiedzy o tym co w rzece żyje i dlaczego poszczególne gatunki ryb będących w kręgu naszego zainteresowania zachowują się tak a nie inaczej. Dla kręcących własne muchy jest to dodatkowo bardzo wciągające wyzwanie, bowiem nie ma nic fajniejszego niż piękna ryba złowiona na własnoręcznie wykonaną przynętę. Doskonałym materiałem na muszkarzy są bez wątpienia spinningiści, szczególnie ci wprawieni w pstrągowe klimaty dla których rzeka stanowi oderwanie od codzienności. Jestem przekonany, że statystyczny spinningista i jednocześnie miłośnik połowu pstrągów łowiąc swojego pierwszego ładnego potokowca na muchę wpada jak śliwka w kompot. Nie bez przyczyny większość muszkarzy to byli lub nadal aktywni spinningiści. Dzieje się to moim zdaniem głównie przez to, że subtelne branie i hol ryby wędką muchową, najczęściej przy pomocy samej ręki i lekkiego zestawu zapada głęboko w pamięć i wraca za każdym razem jak jesteśmy nad rzeką. Wędkarstwo muchowe można z grubsza podzielić na kilka metod w zależności od obranej taktyki czy łowiska. I tak - przede wszystkim sucha mucha, mokra mucha, nimfa i streamer. Wszystkie te metody mają oczywiście swoje wariacje i mniejsze lub większe udziwnienia, ale generalnie podział jest właśnie taki. Do suchych much zaliczamy wszystkie przynęty prowadzone powierzchniowo, mokre to zwykle niedociążone lub lekko dociążane muchy, które swobodnie unoszą się w toni wodnej, nimfa skupia w sobie wszelkie imitacje żyjątek związanych przeważnie ze strefa przydenną (najczęściej wszelkie larwy ale nie tylko!) natomiast streamer to zwykle imitacje wszelkich stworzeń dobrze pływających jak ryby, pijawki a nawet myszy, czy żaby – jest to metoda chyba najbardziej podobna do spinningu, choć aby skutecznie łowić streamerami potrzebne jest trochę doświadczenia i odpowiednio dobrany sprzęt pod konkretne łowisko i warunki. Wędki muchowe... Generalnie wędki muchowe można podzielić na jedno i dwuręczne. Dwuręcznych nie będę opisywał w ogóle bo to temat raczej już dla zaawansowanych wędkarzy. Jednoręczne muchówki natomiast, oprócz wiadomych cech wspólnych z innymi kijami czyli szybkością i akcją są zawsze podzielone na klasy AFTMA co mniej więcej odpowiada ciężarowi wyrzutowemu, ponieważ zależy bezpośrednio od ciężaru sznura. Chcąc być rzetelnym należy napisać, iż tak naprawdę klasa AFTMA nie dotyczy bezpośrednio samych wędek ale sznurów muchowych. Ponieważ w metodzie muchowej nie rzucamy samą przynętą tylko sznurem, oznaczenie AFTMA to nic innego jak klasa ciężaru sznura mierzona wagą jego głowicy (głowica to przeważnie pierwsze 9 metrów sznura – czyli odległość na jaką zazwyczaj dokonuje się rzutów). I tak: najniższe AFTMA to najlżejsze sznury czyli też i najdelikatniejsze wędki. Im klasa AFTMA wzrasta tym kij posiada większą moc przez co też stosowany jest do połowu większych ryb i co za tym idzie należy dobierać do niego cięższe linki aby rzuty były optymalne (za lekka klasa linki w stosunku do AFTMA kija nie pozwala na odpowiednie naładowanie wędki i optymalny wyrzut a za ciężka oprócz oczywistych problemów z wyrzutem może spowodować nawet złamanie kija). Warto dodać tutaj, że klasa AFTMA nie jest też bezpośrednio związana z odległością rzutów a raczej z mocą wędki i wielkością łowionych na nią ryb. Za standard dla połowu średniej wielkości ryb w naszych warunkach uznaje się kije w klasie AFTMA #4-6. Do kija zwykle dobieramy tej samej klasy linkę, choć w pewnych sytuacjach można pokusić się o przeciążenie kija linką wyższej klasy ale do tego dojdziemy już sami gdy nabędziemy doświadczenia i uznamy ze mamy taką potrzebę (np. bliskie rzuty rolowane w zakrzaczonych rzekach). Na razie ten temat zostawiamy w spokoju.. Linki, sznurki, sznureczki... Tutaj wybór jest przeogromny i występuje dużo różnych zmiennych ale nie taki diabeł straszny. Najprościej ujmując linki (sznury) dzielimy ze względu na ich budowę, pływalność i rzecz jasna klasę AFTMA. Generalnie są dwa zasadnicze rodzaje linek o których musisz wiedzieć zaczynając przygodę z muchą: WF – Weight Forward – czyli linka jednostronnie przeciążona to linka, która posiada głowicę rzutową (czyli koniczną cześć zwężająca się ku końcowi) tylko z jednej strony. Idealna, jeśli planujemy dalsze rzuty (ponad 9 metrowe) ponieważ po wybraniu 9 metrów głowicy rzutowej standardowa linka WF staje się cieńsza przez co nie przeciąża kija i lepiej przelatuje przez przelotki. DT – Double Taper - obustronnie koniczna, czyli taka posiadająca jakby dwie części rzutowe. Dzięki temu jeśli jedna strona się zużyje lub uszkodzi możemy ją odwrócić na kołowrotku i łowić drugą jej częścią. Minusem jest to ze przy dalszych rzutach przeciąża wędkę gdyż po 9 metrach nie zwęża się jak w przypadku WF tylko pozostaje jednakowo (maksymalnie) gruba co tez przekłada się na to, że zajmuje nieco więcej miejsca na szpuli kołowrotka niż tej samej klasy AFTMA linka WF. Są oczywiście jeszcze linki cylindryczne, linki za skróconymi, lub wydłużonymi głowicami rzutowymi typu Long Belly ale moim zdaniem możemy je tutaj całkowicie pominąć. Jeśli chodzi o same właściwości linek to dzielą się one na pływające, tonące oraz intermediate. O ile tych pierwszych i ostatnich nie trzeba opisywać, tak linki tonące dzielą się dodatkowo na klasy tonięcia czyli szybkość tonięcia linki w sekundach. I klasa to linka wolno tonąca a VI klasa to najszybciej tonąca. Linki mogą też posiadać sama końcówkę tonącą bo niekoniecznie muszą tonąć całe. Jest to tzw „sink tip” używane często do połowu na streamery lub mokre muchy. Doszliśmy więc już do momentu w którym powinniśmy bez problemu rozpoznać oznaczenie linek dostęonych na rynku i tak: WF5F – to linka jednostronnie przeciążona, w klasie AFTMA #5, pływająca (F - floating) DT6S (III) – to linka podwójnie koniczna w klasie AFTMA #6, tonąca (S – sinking) w trzeciej klasie tonięcia (średnio szybko tonąca). Kołowrotek... Kołowrotek i metodzie muchowej nie pełni tak ważnej roli jak przy spinningu. Stanowi głównie magazyn linki i ewentualnie podkładu i nie jest tak istotny na początku przygody z muchą – na lepsze kręciołki przyjdzie czas później, gdy zaczniemy łowić ryby przy których trzeba będzie dozować precyzyjnie hamulec, choć i to można przy odrobinie wprawy robić ręką. Najważniejsze w kołowrotku jest to aby dobrze wyważał wędkę, nie był za ciężki/lekki w stosunku do kija i zmagazynował nam całą linkę z podkładem. Zasada wyważania wędki muchowej jest podobna jak w spinningu z tym, że zawsze bierzemy poprawkę na ciężar linki na kołowrotku i tej przewleczonej przez przelotki bowiem na masę zestawu gotowego do akcji w dużej mierze składa się również masa sznura i nie można jej pominąć. Dylemat nr 1 – jaki sprzęt wybrać? To pytanie spędza sen z powiek każdemu, kto zaczyna przygodę z muchówką. Z doświadczenia mogę podpowiedzieć, że jeśli ma to być nasza pierwsza wędka to wybierzmy coś najbardziej uniwersalnego i zarazem łatwego w „obsłudze”. Myślę, że taką wędką będzie muchówka w klasie AFTMA #5 o długości około 9 stóp (275cm), która obsłużymy większość metod z jakimi przyjdzie nam się zmierzyć na początku i większość rzek na których przyjdzie nam łowić. Nie polecam początkującym wędki w mniejszej klasie niż #4 i większej niż #6 – na te kije przyjdzie czas jeśli sami zdecydujemy czego szukamy w wędkarstwie muchowym (np trocie, szczupaki, bolenie itp). Myśląc o przeciętnych pstrągach i lipieniach a także kleniach czy jaziach #5 będzie chyba najbardziej optymalnym wyborem. Z biegiem czasu przekonamy się, że na jesienne spotkania z lipieniem i suchą muchą, szczególnie na niedużych rzekach dużo lepiej będzie się sprawdzała #4 (dużo lepsza i delikatniejsza prezentacja niewielkiej suchej muchy i pewniejszy hol lipienia) a na streamera i większe pstrągi pożądana będzie #6. Tak więc wędka w klasie AFTMA #5 to taki złoty środek, którym na pewno obłowimy suchą muchę, mokra, nimfę i od biedy streamera który z uwagi na wagę przynęty wymaga cięższych linek i co za tym idzie mocniejszych wędek. Takim kijem też najszybciej nauczymy się rzucać i nie zmęczy nam ręki, gdyż nasze pierwsze rzuty na pewno będą nieporadne i siłowe. Ze sprzętu dostępnego na rynku w przyzwoitej cenie na pewno z całą odpowiedzialnością mogę polecić dla początkujących kij Kongera World Champion Fly w klasie 4-5 (ewentualnie 5-6) lub Sheakspeare Agility Fly. Pamiętajmy o tym, aby do kija dobrać odpowiednią linkę. Na początek jeśli to będzie jedna linka to kupmy pływającą, jeśli dwie linki to oprócz obowiązkowej pływającej możemy się zaopatrzyć w dodatkową tonącą np. w III klasie tonięcia. Warto więc przy okazji pomyśleć aby zakup kołowrotka uwzględniał dodatkowa szpulę. Moim pierwszym kijem był właśnie 9 stopowy Konger World Champion Fly AFTMA 4-5 z linką WF5F. Z linek na początek można śmiało polecić Cortland 333+, Sheakspeare Worchestershire itp, szczególnie ta druga jest świetną linka w przystępnej cenie. Możemy pokusić się również o Airflo. Scientific Anglers... - w zasadzie wybór jest przeogromny. Nie kupujmy za to linek bardzo tanich. Uważam ze dolną granica dla przyzwoitej linki jest tu 100zł (przy nowej lince). Dla szukających sprzętu polecam przeglądaniu for muchowych (Flytiers i FlyFishing) gdyż tam często można znaleść ciekawe okazje i kupic ciekawy a częto niewiele używany sprzęt za niewielkie pieniądze. Pamiętajmy też, że kupując kołowrotek musi on mieć oprócz odpowiedniej do wędki wagi możliwość magazynowania sznura muchowego odpowiedniej klasy AFTMA ponieważ im wyższa klasa tym linka grubsza i małe kołowrotki przeznaczone do linek w klasie 3-4 nie pomieszcza już linki w klasie 5-6, szczególnie jeśli to będzie linka DT, nie mówiąc już o podkładzie, który na wszelki wypadek lepiej mieć i daj Boże Wam go wykorzystać podczas holu ;) To na razie tyle, w kolejnym odcinku zajmiemy się składaniem tego wszystkiego do kupy, niezbędnymi akcesoriami dodatkowymi i pierwszymi rzutami. Opracowanie i foto "geddy" diagram sznurów pochodzi ze strony United Kingdom Saltwater Fly Fishing
Zostałem poproszony po raz kolejny o napisanie artykułu, ale ponieważ tym razem otrzymałem wolną rękę, wykorzystam tą sposobność by poświęcić kilka słów gatunkowi, któremu oddaję najwięcej mego czasu i uwagi. Doświadczeni muszkarze z pewnością nie znajdą tu jakichś nowych informacji, ale Ci, którzy dopiero zaczynają przygodę bądź zapatrują się z ciekawością na małe rzeki, wymagające troszkę odmiennego podejścia, mam nadzieję że wyniosą z tego tekstu jakieś wartościowe przemyślenia. Pstrągi na muchę kojarzą się z dużą, rozległą rzeką; o szybkim nurcie, z mnóstwem szypotów, przelewów czy głębokimi rynnami uścielonymi wielkimi głazami na dnie. Gdy zamkniemy oczy pewnie stanie nam przed oczyma obraz stojących gdzieś z dala od brzegów wędkarzy, zanurzonych po pas w zimnej wodzie, wymachujących dostojnie sznurami smukłe pętle, kreślone w nieograniczonej wręcz pustce otaczającej ich więc skonfrontować ten obraz ze stanowiącą przeciwległy biegun wizją malutkiej, zakrzaczonej rzeczki; dzikiej, zapomnianej i na pierwszy rzut oka zupełnie nieprzystępnej dla potrzebującego „wolności” muszkarza? Okazuje się jednak, że na nizinnej rzeczce górskiej pstrągi na muchę łowić też się da, i to całkiem muchowa. To określenie upodobałem sobie najmocniej kiedy przychodzi mi opisać wędkowanie na muchę w małej, nizinnej rzeczce. Od momentu, kiedy rozpocznie się na niej swoją przygodę, będzie jej towarzyszyć codzienna walka z zaroślami, gałęziami, drzewami i przeróżnymi innymi przeszkodami. Skuteczność? Na pewno uzależniona od stopnia nabytych umiejętności, ale także od okresu żerowania ryb o danej porze roku. Szereg porażek, dni spędzone na zdobywaniu doświadczeń i szlifowaniu tych już nabytych, aż wreszcie smak długo oczekiwanych sukcesów. To wszystko zebrane razem tworzy magię, która tak mocno przyciąga mnie w ten niezbyt przyjazny dla muszkarza świat. Jest to spojrzenie na tą metodę z zupełnie innej strony, odkrycie jej odmiennych zastosowań, które być może zaowocują wypracowaniem nowych technik czy też wplataniem i wykorzystywaniem ich elementów w warunkach jakie będzie stawiać przed nami nowo odkrywane łowisko. Jest to też doskonała alternatywa dla tych wędkarzy, którzy podobnie jak ja na typową górską rzekę wybierają się „od święta”, aby na którejś z pobliskich rzeczułek potrenować czy poczuć choćby namiastkę muchowego „wielkiego świata”. Trzeba także zdawać sobie sprawę z tego, że często te małe i niepozorne rzeki kryją w swym nurcie naprawdę godne uwagi okazy, które zapięte na balansującym na granicy błędu zestawie dostarczą nam niezapomnianych chodzi o sprzęt, jestem zwolennikiem minimalizmu stąd też posiadam jeden zestaw, którego elementy pozostają niezmienne przez cały pstrągowy sezon. Kij krótki i mocny, chyba nie trzeba opisywać dlaczego. Krótki, by skutecznie radzić sobie w mocno ograniczonej przestrzeni; mocny, by dać radę sile i waleczności dużej ryby holowanej często w bardzo trudnych technicznie miejscach. Do tego celu służy mi szklana wędka długości 2,28 cm w klasie 5/6, i choć czasem przydałoby się mieć jeszcze kilka centymetrów mniej, to zdecydowanie jest to kij któremu mogę kwestii kołowrotka raczej nie ma za dużo do powiedzenia, choć warto by był to mechanizm opierający się na sprawnym i mocnym hamulcu, który pomoże nam w przypadku holowania okazowych ryb wykorzystujących w nurcie kryjącym wiele niebezpieczeństw swą siłę i jako że w 99% będzie wykorzystywana wyłącznie do rzutów rolowanych, musi posiadać kształt głowicy który ułatwi ich wykonywanie. Do tego celu używam wspomnianego już w artykule o kleniach sznura o głowicy długości 9,5 metra. Rzut rolowany w mojej opinii jest narzędziem niezwykle precyzyjnym, które dopracowywane na każdym kolejnym wypadzie pozwoli na podawanie małej muszki dosłownie na centymetry od korzenia czy nawisu trawy, który sobie upodobaliśmy. Dodatkowo przeciskająca się między przeszkodami pętla dostarczy nam wiele radości, kiedy dokładnie poprowadzona rozłoży nasz zestaw zgodnie z przewidywaniami. Rzut wyjątkowo przyjemny, który nawet kiedy pstrągi będą wyjątkowo wybredne, zajmie nas na tyle by o tym zapomnieć i skupić się nad dopracowywaniem jego rzeczka pstrągowa to bardzo ciekawe łowisko dające wiele możliwości, którymi można skutecznie operować. Jedną z nich jest jej zmienny charakter, dzięki czemu odnajdziemy zarówno odcinki o szybszym nurcie, węższym korycie, nieregularnym dnie z licznymi głębokimi dołami; jak i odcinki powolne, rozlane szerzej pomiędzy brzegami, o bardziej regularnym dnie w którym łatwo dostrzec ciekawe rynienki czy też splątane sieci korzeni. Wiedza, które z tych odcinków wybrać do łowienia w danej porze roku pozwoli na skuteczne wędkowanie i spotkania z dużymi z muchówką w dłoni rozpoczynam od razu, kiedy tylko jest to możliwe. Jeśli tylko temperatura będzie oscylować w okolicy 0 stopni, albo do 3, 4 stopni poniżej, bez wahania wyruszam nad rzekę. Zimą oraz wiosną poruszam się brzegiem w dół strumienia, najczęściej po odcinkach z wolniejszym nurtem, bądź z większą ilością zastoisk i z jakiej korzystam najczęściej do streamer i mokra mucha. Stanowisk ryb należy się spodziewać w będących z boku głównego nurtu głębszych rynienkach, w których rosnące na brzegu drzewa tworzą z korzeni labirynty stanowiące dla pstrąga doskonałą kryjówkę. Rzuty najlepiej wykonywać prostopadle do brzegu lub pod niewielkim skosem. Ponieważ zimą pstrąg żeruje w głębszych partiach wody, korzystam z polyleaderów doczepianych do sznura, w kilku stopniach szybkości jaką zakładam najczęściej jest duża czarna pijawka, w zimie wzbogacona o pomarańczową główkę. Prowadzę ją identycznie jak mokrą muchę; po wykonaniu rzutu pozwalam by główny nurt zaczął ściągać ze sobą linkę, wyciągając muchę powolnym jednostajnym tempem spod korzenia czy też z rynny w której spodziewam się brania. Skuteczne są także pokaźne zonkery oraz cięższe imitacje zacznie się robić cieplej, tym częściej do przyponu wiążę muchy coraz mniejsze i pozbawione rzucających się w oczy elementów w jaskrawym kolorze. Tam, gdzie nurt jest silniejszy wciąż używam tonących polyleaderów, by szybciej sprowadziły muchę na pożądaną głębokość. W miejscach gdzie nurt znacznie zwalnia, przechodzę na zwykły przypon zawiązany z żyłek fluorocarbonowych, aby wykorzystać atrakcyjność dłużej prezentowanej w toni przynęty. Pozwalam wówczas muszce aby powoli tonęła w pobliżu korzeni lub w głębszym dołku stojącym z boku nurtu, tak aby jak najdłużej pozostawała ona w strefie żerowania przypon zaczynam też stosować na odcinkach szybszych, od kiedy ryby zaczną ochoczo „wyskakiwać” ze swoich dołków i pozostaję przy nim już do końca sezonu. Fluorocarbon dużo lepiej się prostuje, przez co znacznie lepiej wczuwam się w kontrolę nad zestawem w momencie rzutu i uzyskuję potrzebną precyzję np. w chwili, gdy żerowanie pstrąga jest widoczne w małej, ściśle określonej przestrzeni bądź pod jednym, wybranym przez niego korzonkiem. Przypon wiążę z trzech odcinków, których średnica i długość stopniowo się zmniejszają. Całkowita długość to najczęściej długość kija, natomiast średnica końcowego odcinka to – wiosna to etap kiedy w ruch idą lekkie nimfki, mokre muszki i malutkie streamerki podawane na długiej lince. Ryby dłużej przebywają w toni i można szukać ich w każdej partii wody. Lubię wówczas muchować na odcinkach wolnych, gdzie w spokojnym nurcie łatwiej dostrzec oznaki żerowania ryby, spław czy też zebranie czegoś płynącego na powierzchni lub bezpośrednio pod nią. Precyzyjne podanie muchy w strefę takiej aktywności pstrąga bardzo często skutkuje pięknym braniem. Aby podejść tak żerującą rybę należy pamiętać o ostrożności, stąd też często będziemy zmuszeni do zaprezentowania muchy z większej odległości. Istotną rolę odgrywa wówczas kontrola spływu linki, gdyż jeśli nie poczujemy brania „w paluchach”, to właśnie sznur będzie wskazywał, że pstrąg zeżarł nimfek z których korzystam najczęściej to wariacje w stylu black zulu oraz klasyczne brązki, dociążone jedynie lekką mosiężną główką, tak aby jak najdłużej znajdowały się w strefie aktywności ryby, unosząc się w toni powoli w kierunku dna. Muchy mokre to wariacje march browna, a także wspomniany wcześniej black zulu. Bardzo dobrym wyborem okazują się muchy typu emerger, a wciąż skuteczna pozostaje klasyczna, niewielka pijawka bądź szarawy malutki streamerek, imitujący to zupełna zmiana taktyki. Zakładam spodniobuty i wciskając się w szybszy nurt poruszam w górę rzeczki. Niski stan wody sprawia, że doskonale widoczne są wszelkie podmycia, dołki czy też ledwo „wgniecenia” w dnie, gdzie ustawiają się pstrągi. Wyższa temperatura wody zmusza ryby do ustawiania się w szybszym nurcie, dużo bardziej wzbogaconym w metodą staje się wówczas długa nimfa prowadzona z prądem. Jest to łowienie trudne, wymagające skupienia nad prowadzeniem zestawu, który w szybszym nurcie ciężej jest utrzymywać w napięciu. Zbyt luźno ściągana linka sprawi, że brania na większej odległości czy też w głębszej wodzie będą niewidoczne a jeśli nastąpią, ryba szybko się wypnie. Jest to jednak metoda niezwykle skuteczna o tej porze roku, gdyż często wystarczy tylko wstrzelić nimfkę w dołek czy zaciemnienie, by pstrąg natychmiastowo wystartował w jej kierunku. Tak podana mucha, prowadzona z prądem, bardzo szybko osiągnie głębokość wystarczającą by zostać dostrzeżoną przez pstrąga. Stanowiska ryb są doskonale widoczne, ponieważ niska woda odsłania je i podaje nam niczym jak na dłoni, dając okazję do złowienia wymarzonej poruszaniu się w wodzie staniemy się mniej widoczni i będziemy w stanie podejść bliżej do potencjalnej miejscówki pstrąga. Dodatkowym plusem brodzenia jest fakt, iż wyjątkowo zarośnięte o tej porze brzegi nie dość że są mało komfortowe do poruszania się, to jeszcze demaskują nasze zamiary daleko przed tym jak zbliżymy się do miejsca w którym żeruje ryba. Brodząc ominiemy więc hałaśliwe szuwary czy pękające pod stopami gałęzie, a także otworzymy przed sobą drogę do tych najbardziej niedostępnych dla łowiących z brzegu miejscówek, zwiększając nasze szanse na złowienie długo nie niepokojonej ryby. Godną wspomnienia jest też uwaga, iż większość miejscówek widziana z brzegu o tej porze roku, gdy panują specyficzne warunki zarówno ze względu na stan wody jak i jej czystość, może wydać nam się o wiele mniej atrakcyjna niż z perspektywy kiedy poruszamy się w górę nurtu. Wtedy każda, nawet niepozorna zaciemniona plama zachęci nas by oddać chociaż jeden niechlujny pstrągi rankiem oraz popołudniami stają się wyjątkowo aktywne pod powierzchnią, w związku z czym zdradzają swą obecność. W ciągu dnia wykorzystuję lekkie nimfki, które można posłać na większą odległość. Wieczorem bardzo skuteczna będzie również sucha mucha, dlatego warto mieć ze sobą odpowiedni przypon, by zaprezentować niewielką jętkę czy też szczególnie widoczne latem nadzieję, że artykuł ten zachęci dotąd opornych muchowaniu w pozornie nieciekawych małych rzeczkach do zajrzenia nad ich zarośnięte i ciężko przystępne brzegi. Gwarantuję, że szybko docenicie klimat, jaki panuje takim „podchodom”, a gdy sezon się zakończy, zdziwicie się jak wiele możliwości można odkryć na przestrzeni upływającego czasu. Zapewne trudne początki zniechęcą niektórych do dalszej gimnastyki, lecz jestem pewien, że smak pierwszych zwycięstw na trwałe zapisze ten typ muszkarstwa na listę ulubionych pozycji. W końcu największe sukcesy rodzą się w bólu Z wędkarskim pozdrowieniem, Michał Pawłowski (Michał P.) joker, analityk, GregorS i 17 innych osób lubią to
Wędkarstwo muchowe to jedna z metod łowienia ryb polegająca na zarzucaniu przynęty imitującej owada. Sporządza się go poprzez uwiązanie na haczyku kombinacji piór, nici i innych materiałów (np. przędzy, sierści, sztucznych włókien, czy gąbki). Przystąp do wykonania prezentowanej przez Złotą Rączkę suchej muchy i złów dzięki niej dorodnego pstrąga Składniki: 1. Imadełko 2. Szczypczyki 3. Małe nożyczki 4. Nawijarka 5. Szelak 6. Promienie z pawiego pióra 7. Czarne pióro z kapki koguta 8. Haczyk nr 12-18
jak zrobić muche na ryby